poniedziałek, 6 lutego 2017

Moonlit Night (Odazai)

     Zaczął krzyczeć. Zdzierał gardło widząc ciało swojego mężczyzny skąpanego w szkarłatnej cieczy. Nie wiedział co miał zrobić, więc tylko podbiegł i chwycił jego zimne już ciało. Zalanymi od łez oczami patrzył na bladą twarz Ody, która nie wyrażała nic oprócz pustki. Potarł palcem jego lekko uchylone usta, by móc ostatni raz poczuć jak bardzo są one miękkie i jak bardzo delikatne pocałunki składał na jego ustach, kiedy jeszcze żył. Przymknął oczy myśląc o ostatnich miesiącach, które razem spędzili. On oraz jego chłopak mieszkali w niewielkim socjalnym mieszkanku, które w zupełności im wystarczało. Nie potrzebowali ogromnej przestrzeni, bardziej preferowali mały pokój z kuchnią oraz łazienką. Wtedy zaś mogli ze sobą być jeszcze bliżej. Codziennie zasypiali i budzili się w swoich objęciach. Z uśmiechem na twarzy razem wychodzili na miasto, by wrzucić coś na ząb ponieważ nie byli dobrymi kucharzami. Ich kuchnia stała pusta, a meble były tylko ozdobą. Razem pracowali, wszystko robili wspólnie. Szczerzy ze sobą do bólu wykonywali zadania szefostwa z podniesioną głową i splecionymi dłońmi. Nie opuszczali siebie na krok, nie chcieli myśleć w ogóle o rozłące. Lecz teraz...
   Dazai klęczał i ściskał mocno ciało starszego. Łzy mimowolnie spływały mu po policzkach, ich wspólna obietnica, którą sobie złożyli została przerwana. Nierozerwalna więź w końcu pękła niczym cienka żyłka. Brązowowłosy czuł w swoim wnętrzu żar. Ogień, który doszczętnie palił jego uczucia. Nie chciał przyjmować do świadomości faktu, iż jego ukochany skonał, zanim on przybył. A mógł go przecież uratować, zabrać do szpitala i przecierpieć ten długi czas rozłąki, tylko po to, by z powrotem móc być razem. Na zawsze. Żałował. Wręcz obwiniał się o to, że pozwolił mu iść. Nie zatrzymał go, kiedy miał okazję. Żądza zemsty jego partnera była większa niż myślał. Nie miał wyboru. Gdyby go zatrzymał, zostałby znienawidzony przez niego. Przez jego najdroższego Odasaku. Nawet wyciągnął rękę w kierunku, w którym odchodził, lecz nie zdołał go chwycić. Żałował tego i w tym momencie to było jego największym ciężarem. Odciśnięte piętno na jego sercu sprawiało mu niewyobrażalny ból. Puścił swojego ukochanego, po czym położył się obok i ułożył głowę na jego brzuchu. Nie słyszał już bicia serca. Patrzył na klatkę piersiową, zakrytą dużą plamą krwi. Dlaczego tak musiało być? Dlaczego Sakunosuke zginął z rąk kogoś tak słabego i bezwartościowego? Poświęcił się w ramach zemsty, jednak zapomniał o jednym. Zapomniał o nim. O Osamu, który na niego czekał z nadzieją, że wróci. Sprawił tym, że młodszy przestał odczuwać jakiekolwiek emocje. Nie wiedział nawet, że z jego oczu leciały łzy. Zamknął swoje wnętrze, nie chciał już nikogo więcej do siebie dopuścić, nie chciał się już dzielić tym z nikim. Wszystko co miał, wszystko co posiadał, należało do starszego.
    Księżycowa noc była naprawdę piękna. Ogromna świecąca kula oraz liczne drobne punkciki na niebie oświetlały stary budynek, w którym Dazai opłakiwał swojego zmarłego chłopaka. Ta księżycowa noc należała teraz do nich, nikt nie miał prawa im tego odebrać. Brązowowłosy był już wykończony psychicznie. Bolało go serce, wciąż patrzył na sztywne ciało mężczyzny. Odszedł stąd i już nigdy nie wróci. Zostawił go. Zostawił młodszego na pastwę losu. Był zdany tylko na siebie, nie miał już oparcia w ukochanym. Chciał wierzyć, że ten patrzy na niego z góry i próbuje nakierować go na dobrą ścieżkę. Ta noc była naprawdę zjawiskowa.Chłopak powoli odwrócił głowę w stronę okiennicy bez szyby. Wiatr powoli kołysał gałęziami, a księżyc świecił jaśniej jak nigdy dotąd. Świecił jaśniej ponieważ wierzył, że to on. Oświetlał jego ostatnią drogę, którą musiał przebyć niestety sam. Oda chciał, aby Osamu dalej żył i nie patrzył w przeszłość, dlatego dawał mu wskazówki. Przynajmniej tak myślał siedzący przy nim partner.

I only wanted to see your smile
Feel your touch
It's been a while

   On jednak nie mógł. Nie będzie potrafił  żyć tak jak wcześniej. Nie potrafił już się uśmiechnąć. Zdjął swój długi oraz czarny płaszcz, po czym zakrył nim ciało swojego ukochanego. Szkarłatny kolor przesiąkł jego zimną skórę pozostawiając przy tym ślady rozpaczy. Póki gwiazdy świeciły jeszcze na ciemnym niebie, chłopak z trudem uniósł jego zakryte ciało. Powoli wyniósł je na zewnątrz i położył na ziemi. Nie miał wystarczająco siły, by go utrzymać dłużej niż kilka minut. Chciał go jak najszybciej pochować. Ostatni raz spojrzał na twarz mężczyzny, która wyrażała pustkę jak i błogi spokój. Ostatni raz złożył pocałunek na jego czole oraz wyznał to co zawsze do niego czuł. To było ich ostatnia wspólna droga, na końcu której Sakunosuke mógł ze spokojem spocząć, zaś jego chłopak, partner, przyjaciel....zniknął bez śladu. Księżycowa noc była odbiciem ich wspólnej miłości.




Witajcie! Przybywam do was z takim smutnym angstem z Odazai. Myślę nad tym, czy nie zacząć pisać ff z nimi, byłoby ciekawiej, prawda? Ciągle tylko soukoku, więc może też będę pisać coś innego dla odmiany! Mam nadzieję, że tym razem angst mi wyszedł dobrze i że zraniłam wasze serduszka :c

2 komentarze:

  1. Dobra, to był naprawdę mocny rewanż. Chyba jesteśmy na zero, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  2. ugh no i mam łzy w oczach ;-;

    OdpowiedzUsuń